czwartek, 25 października 2007

kiedy

Nie miał szczęścia.
Rodzice nazwali go Rabadomahopoloulirotulus. W skrócie mówiono Chuj.
Kiedy chciał zrobić śniadanie, grzanka zablokowała się w tosterze i ten spłonął, łyżka w mikrofali eksplodowała rozsiewając po domu ostre jak sam skurwysyn strzępki metalu.
Poirytowany założył kurtkę i buty i wyszedł z domu.
Gdy tak szedł ulicą, rozmyślając o pechu, towarzyszącym mu całe życie, drogę zastąpił mu mężczyzna w prochowcu i fedorze. Wyciągnął rewolwer mówiąc:
- Jaime Lannister śle pozdrowienia.
Po czym wręczył mu kartkę, na której był adres Józka Rakiety, handlującego na targowisku używanymi słoikami.
W Skrócie Chuj wepchnął kartkę do kieszeni i wrócił do domu.
Wyciągnął ze skarpety zawieszonej na ścianie denar Mieszka I i wyszedł. Był to prezent od Świętego Mikołaja, jak sądził. Skarpeta wszak pojawiła się w Boże Narodzenie.
Kiedy wtoczył się do domu po pasterce, najebany w siwy dym, w miejscu, gdzie wisiał gwasz Chagalla, kołysała się czarna skarpeta, z łatą na piecie. Kto inny mógł mu ją dać niż Mikołaj?
Kiedy dotarł pod wskazany adres, okazało się że zamiast targowiska był port, zamiast straganu magazyn, a zamiast starego Józka pluton egzekucyjny z Thompsonami.
Zdecydowanie nie miał szczęścia.

poniedziałek, 22 października 2007

erich maria remarque



Komunikat z frontu:
Lud zadecydował, że władzę będzie sprawować Ebi Smolarek. W powszechnych, tajnych, bezpośrednich i absolutniekurwanierównych wyborach uzyskał kwalifikowaną większość 67,5%, co stawia go tuż za śliwowicą.
Smolarek i jego partia, PoS (Partia o. Smolarka), nie chcąc dzielić się władzą, dokonała w nocy przewrotu i zamknęła śliwowicę w kredensie, gdzie oczekuje na sprawiedliwy proces.

Z Warszawy,
korespondent wojenny
C.H.Ujek

piątek, 19 października 2007

outever

strasznie mi z tego powodu wszystko jedno



/aRCSIN - The Circular Blades Of Jake

niedziela, 14 października 2007

in ur citey douin parkur

Stoję w futrze na rogu ulicy i ćmię papierosa. Srebrne lisy tungańskie to gatunek wymarły. Od wczoraj.
Ostatniego skurwiela mam właśnie na sobie.
Skrzę się miriadami barw, jak światło puszczone przez diament.
Superpimp.
Dziwko.
I zapomnij o Yamakasi. Legendy parkouru były wczoraj w twoim mieście. Znajdujemy wolność w tym, co wy omijacie każdego dnia, rozumiesz.
Schodzimy na dół po schodach, naciskamy dzwonek i za ciężkimi, metalowymi drzwiami znajdujemy azyl.
Z głośników sączy się muzyka, my też sączymy i rozmawiamy tak naprawdę o niczym. Każdy mówi o czymś innym, mimo to się dogadujemy. A może właśnie dlatego?
Czuję się jak Baudelaire. Wypuszczam kółko z dymu.
Biedny Villon, myślę. Za jego czasów nie było papierosów.

środa, 10 października 2007

będzie mi brak tego, jak kogoś martwego

I'm really gonna miss you, jak u Prestona.
Ale nic to nie zmieni.
Po prostu.
Was.

sobota, 6 października 2007

hell of a trip

Jesteście tylko pierdoloną cegłą w murze, z mózgami z papier-maché.
Pamiętajcie o tym.

poniedziałek, 1 października 2007

8 million stories to tell

Chciałbym mieć dziesięć miliardów naboi, po jednym dla każdego człowieka i każdej ze spraw. Mierząc wolno i dokładnie, zamykałbym to, czego nie dokończyłem z jakichśtam powodów.
Bang bang! Kolejna dwójka z listy odhaczona.
Bo w sumie kto by tak nie chciał?
Ostateczne rozwiązanie, proste i satysfakcjonujące.
Chuja tam. Ze wszystkim po kolei trzeba się użerać, żeby nie było za łatwo.
1 października, przejebane. Te kilka głupich szlaczków na kalendarzu uświadamia mi, że wakacje właśnie się skończyły. Kolejne bezproduktywne, dodam.
Osiem milionów myśli na sekundę, 7 999 999 z tego nawet ja uważam za bezsensowne, równie bezsensowne jak pisanie tutaj.
Marzę żeby rzucić to wszystko w chuj, znów śni mi się Nepal, choć Finlandią też bym nie pogardził.

Mam dla was osiem milionów historii, wszystkie przesycone chłodnym wiatrem od morza, spadającymi liśćmi, papierosowym dymem, melancholią i zgrzytaniem zębów. I wkurwieniem, narastającymi z dnia na dzień, niczym desperacja Dantesa by się wydostać.
Osiem milionów. Jedna historia za każdą rzecz, za którą tęsknię - i jeszcze zostanie mi dla niejednej Szecherezady, I tell you that.