poniedziałek, 1 października 2007

8 million stories to tell

Chciałbym mieć dziesięć miliardów naboi, po jednym dla każdego człowieka i każdej ze spraw. Mierząc wolno i dokładnie, zamykałbym to, czego nie dokończyłem z jakichśtam powodów.
Bang bang! Kolejna dwójka z listy odhaczona.
Bo w sumie kto by tak nie chciał?
Ostateczne rozwiązanie, proste i satysfakcjonujące.
Chuja tam. Ze wszystkim po kolei trzeba się użerać, żeby nie było za łatwo.
1 października, przejebane. Te kilka głupich szlaczków na kalendarzu uświadamia mi, że wakacje właśnie się skończyły. Kolejne bezproduktywne, dodam.
Osiem milionów myśli na sekundę, 7 999 999 z tego nawet ja uważam za bezsensowne, równie bezsensowne jak pisanie tutaj.
Marzę żeby rzucić to wszystko w chuj, znów śni mi się Nepal, choć Finlandią też bym nie pogardził.

Mam dla was osiem milionów historii, wszystkie przesycone chłodnym wiatrem od morza, spadającymi liśćmi, papierosowym dymem, melancholią i zgrzytaniem zębów. I wkurwieniem, narastającymi z dnia na dzień, niczym desperacja Dantesa by się wydostać.
Osiem milionów. Jedna historia za każdą rzecz, za którą tęsknię - i jeszcze zostanie mi dla niejednej Szecherezady, I tell you that.

1 komentarz:

fisza pisze...

zacznij je opowiadać