czwartek, 24 stycznia 2008

jebać czyli pierdolić

Nawet nie chce mi się iść po skarpetki. Tak jak wyszedłem z łazienki, tak siedzę przed monitorem. Mam to w dupie.
Pisanie jest gówno warte. Wyjeżdżam do Mongolii. Będę pił kumys i strzelał z łuku.
A jak się nie podoba, to idź się nabij na chuj.
To by było na tyle.

I mam przesyt muzyki. Jakakolwiek forma sztuki zrobiła się dla mnie ostatnio za trudna. Nawet jeśli miałaby to być historia o ciężkim życiu czarnych w projectach w Queens.
Nawet, kurwa, to.

1 komentarz:

Dariusz Filipek pisze...

No, tylko nie przeklinaj tyle bo aż mi zaczyna to podobać.