"Well, I've been to the mountain, and I've been in the wind
I've been in and out of happiness
I have dined with kings, I've been offered wings
And I've never been too impressed..."
Brzmi jak moje credo, prawda? I chyba tak jest.
Siedzę na balkonie, pogoda jest zajebista. Gorąco, świeci słońce, lato pełną gębą, choć to dopiero maj. Zaciągam się papierosem, przeglądam notatki z prawa cywilnego. Jutro kolejne podejście do egzaminu, a dopiero teraz zaczynam się uczyć. To i tak zajebiście jak na mnie - zacząć przed północą? Piję kawę, oczywiście bez mleka, bo nikomu nie chciało się ruszyć dupy do sklepu. Mi też się nie chce. Na zmianę odsłuchuję "T.R.O.Y.", "On My Balcony" i remiks "The World Is Yours", mój maturalny numer. Zawsze wprawiają mnie w dobry nastrój.
Pogoda jest taka, że przypominają się powroty z Sopotu z Ryndą i Bartkiem, jak piliśmy wódę w gejowskim klubie do ósmej rano, wtedy jak przyjechał ambulans i policja i jak Rynda wylądował na komendzie, a potem krył się na dachu przed policją. Nie nastraja to za bardzo do nauki, tym bardziej, że nie jestem rześki i świeży.
Weekend mnie rozciągnął i wyprał, znów czuję się rozmontowany. Marzę o położeniu się z piwem na jakiejś łączce i chilloucie, ale chuja tam. We don't need no education, ale co zrobić?
Opalam się więc na balkonie ze skryptem i staram się nie zasnąć.
Focus, motherfucker. You need to focus.
poniedziałek, 14 maja 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
jasne, stary
to co powiedział ten pan
ja obecnie udaje ze koncze pisac prace, swietnie mi to wychodzi z blantem w ustach
Prześlij komentarz