poniedziałek, 7 stycznia 2008

Escucha, la ciudad respirando...



Śnieg chrzęści pod stopami, ale ja tego nie słyszę. Słuchawki wciśnięte w uszy dudnią, dźwięk rozpływa się w mojej głowie. Chodzę w kółko po obcym miejscu, słuchając Black Stara. I wszystko wraca. Pierdolony bumerang.
Breathe in, breathe out.
I can't take it y'all, I can feel the city breathing...
Jest 2008. Ciesz się, człowieku.
Łamię już pióro na każdej pierdolonej frazie. To zły znak.
Zastanawiam się czy tego nie olać i nie przestać pisać.
Wszystko mi jedno.



/Black Star - Respiration f. Common

2 komentarze:

af. pisze...

c.nie? mampodobnie. nic nie wraca, a jednak mnie "tam" ciągnie.

Anonimowy pisze...

Nie przestawaj.