Podkurcza nogi na fotelu, niemal zwija się w kłębek. Błądząc myślami nie wiadomo gdzie, pali spliffa i wpatruje się w pustkę, poza granice widzialnego. Odgarnia niesforny kosmyk z twarzy, wypuszcza dym. W powietrzu unosi się nokturn, wypełniając sobą cały pokój.
Dym unosi się ku sufitowi, tworząc wzorzyste spirale i esy-floresy, układa się w fantasmagoryczne kształty, jakby pulsując własnym życiem.
Gasi niedopałek w popielniczce i obejmuje rękoma kolana, kiwając lekko głową do wtóru pianina.
/Gonzales - Overnight/
niedziela, 2 września 2007
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
zdecydowanie najlepszy kawalek z tej plyty
co bysmy zrobili bez rekomendacji Afu, no co?;)
No nie wiem. Pewnie w ogóle byśmy nie istnieli ;)
te, no nie przesadzaj, jestesmy wysublimowani sami z siebie ;D
ale o takim Gonzalesie to moze bym nie uslyszala
najwazniejsze ze jest RADOSC moi drodzy :)
Prześlij komentarz